Teatr to jest takie miejsce,
w którym mocniej bije serce.
Jeszcze nim się rozpocznie przedstawienie,
panuje wielki ruch na scenie:
jedni budują dekoracje,
drudzy wnoszą rekwizyty (bywa, że solidnie zmachają się przy tym).
A potem podniesie się kurtyna,
serce aktora prędzej bić zaczyna.
Gong. Światła. Słychać pierwsze słowa…
Już aktor tremę opanował.
A na widowni w czwartym rzędzie z lewej strony
siedzisz ty,
uroczysty i wzruszony,
i w sekundzie ciszy
– gdy milknie aktor –
własne serce słyszysz.